Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/35

Ta strona została przepisana.

Benjoin wszedł do jego pokoju: Anglik powiesił się na sznurze od dzwonka. Dla tego też nie dzwonił.
Eau de Benjoin mógł był zebrać pieniądze służąc u swego Anglika, bo jego Anglik był szczodry. Ale Eau de Benjoin nie jest oszczędny. — Jako prawdziwy syn Równika, lubił wszystko co świeci na słońcu. — Strass lub dyament, szkło albo szmaragd, miedź albo złoto, mało na to uważał. — Kupował więc dopóty, dopóki miał pieniądze, przeplatając swoje kuple popijaniem rumu; bo Eau de Benjoin bardzo lubi rum, i jeżeli kiedy powróci do podnóża gór Samen, na brzegi jeziora Dembea, blisko źrzódeł rzeki Błękitnéj, gotów jest sprzedać syna swojego za tęż samą cenę, za jaką jego ojciec sprzedał swego.
Kiedy Eau de Benjoin rozstał się z ostatnim swoim talarem, zrozumiał że przyszła pora szukać nowego obowiązku. — Szukał; a ponieważ oko ma bystre, uśmiech szczery i zęby białe, nie długo więc zostawał na bruku.
Nowym jego panem był półkownik francuzki, który wziął go z sobą do Algieru; tu Eau de Benjoin znalazł się jakby pośród familii. Arabowie Afrykańscy, których językiem mówi z całą czystością szczepów pierwotnych, uważali go za brata, trochę tylko ciemniejszego koloru, i koniec. I Eau de Benjoin przepędził w Algierze pięć lat szczęśliwych, podczas których ochrzcił się i przybrał imię Piotra,