Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/352

Ta strona została przepisana.

Jest nasamprzód jedna rzecz, przeciwko któréj trzeba żebym cię uprzedził, pani; jest to fałszywe wyobrażenie, jakie powzięłaś niezawodnie z pomników wschodnich, na teatrze przy bramie Śgo Marcina i w Cyrku. Kiedy usłyszysz nazwiska Generalifu albo Alhambry, zaraz przedstawi się oczom twojéj wyobraźni zbiór pomników pręgowanych niebiesko, czerwono i żółto, z mnóstwem portyków śpiczastych, z mnóstwem kopuł, mnóstwem minaretów. Wykreśl z kart twojego umysłu wszystkie te Alhambry fantastyczne i wszystkie te Generalify bajeczne, a przypatrz się wraz ze mną rzeczom w prawdziwej ich postaci.
Wystaw sobie, pani, przeciwnie, długie linije proste i jednostajne, nad któremi wystrzelają niekiedy palma albo cyprys, kopuła albo minaret naturalny pomnika, w kątku którego zrodziły się. Cały ten mur, zaledwo gdzie niegdzie mający otwory podobniejsze do strzelnic niżeli do okien, przybrał kolor wspaniały zeschłego liścia pod pocałunkami słońca, zazdrośnego kochanka, który strzeże piękności swoich miłośnic, z większą troskliwością niżeli skąpiec strzeże swoich skarbów.
Owoż co do zewnętrznéj strony; co się tycze wewnętrznéj, jeżeli chcesz mieć o niej jakie wyobrażenie, proszę iśdź za mną.
Naprzód, wszedłszy w tę niską bramę, o któréj miałem honor powiedzieć słów parę, ujrzeliśmy tylko gęstą miłą zieloność i światło harmonijnie rozdzie-