Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/353

Ta strona została przepisana.

lone; ani cząsteczka nieba, ani cal ziemi nie pokazywały się; był to jakby sen oprawny w ramach téj czarnéj bramy.
Przypatrując się pilniéj, poznajemy że to ciemne sklepienie tworzą cisy wycięte w szpaler i składające podłużny czworobok, prawie czterdzieści kroków długości a dwadzieścia pięć szerokości. Czworobok ten przerzyna w całéj jego długości strumień ocembrowany cegłą; strumień ma trzy stopy szerokości, i pędzi jak szalony nieugiętém a głębokiém korytem.
Nad brzegiem tego strumyka możesz usiąśdź, pani, i zapomnieć o całym świecie; słyszeć będziesz naówczas tylko szmer wody i śpiew ptasząt ukrytych w gęstwinie cisów; usłyszysz jaszczurkę drapiącą się po murach oblanych słońcem, które wydadzą ci się, z łona ciemności, płomienistym pasem; ale najmniejszego śladu, ani ziemi, ani ludzi. Potém nareszcie, kiedy oko twoje rozszerzając się w cieniu potrafi rozróżnić aż do ostatniego klejnoty najciemniejsze tego pudełka, kiedy ucho twoje wypocząwszy potrafi schwytać najdrobniejszy szelest tych harmonij nadpowietrznych, wówczas spostrzeżesz szpalery drzew cytrynowych, pomarańczowych, jaśminu, zamykające wonnym murem te ogrody, których panią siebie osądzisz. Wtedy usłyszysz nieznany szelest, pochodzący z gałęzi wysokich cyprysów, jaki mogłabyś wziąć za westchnienia miłości dawnych panów tego pałacu.