szę więc w swojem imieniu, abyś w Oranie bawił tylko przez czas koniecznie potrzebny i czem prędzéj przybywał do stolicy Algieryi, wszakże zostawujemy panu zupełne prawo powrotu w już przebyte strony, skoro to uznasz stosownem.
„Nie widzę potrzeby oświadczać panu, że marszałek z największą przyjemnością przyjmie wszystkich towarzyszy pańskiéj podróży.
„Mocno żałuję, że nie mogę udać się do Kadyxu na spotkanie pana, spieszniejsze zbliżenie się do pana bardzoby mię uszczęśliwiło, ale niezależę od siebie. Marszałek przybył tu chory i dotąd nie mógł jeszcze na nowo objąć dowództwa. Wreszcie, przybywszy zastaliśmy tyle zaległéj pracy, iż koniecznie należało natychmiast zabrać się do niéj.
„Racz panie, przyjąć obok wyrazów ubolewania nad wszelkiemi przygodami jakie cię spotkały, zapewnienie najszczerszych życzeń szczęśliwéj podróży, oraz najgłębszego szacunku mojego.[1]
Spodziewałem się że odbiorę po prostu rozkaz dyplomatyczny lub wojenny, aż obok tego rozkazu odebrałem list pełen uprzejmego gustu i grzeczności. To daleko przechodziło moje oczekiwania.
Podziękowałem panu Vial za jego trudy, a że oznajmiono nam właśnie że już na stole, chcąc nie chcąc zatrzymałem go na obiedzie.
Cały obiad przeszedł na zapytaniach. Czy Szybki dobrze chodzi? czy kapitan dobry kolega? czy pogoda sprzyjać będzie?
- ↑ Niewiem czy osoba która list ten pisała, a należała do jeneralnego zarządu w Algieryi, znajduje się w téj chwili we Francyi lub w Algierze, lecz gdziekolwiek jest, niech raczy przyjąć moje dzięki za uprzejmość, wyższą nad wszelkie czynione mi obietnice; a chociaż z powodu moich zatrudnień ta osoba posądzić mię może o niewdzięczność lub zapomnienie, niecił jednak raczy ufać mojéj pamięci a nadewszystko mojéj wdzięczności.