Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/375

Ta strona została przepisana.

Giraud umknął morskiéj choroby na Gwadalkwiwirze, jedynie dla tego iż leżał na pomoście płynąc z San Lucar do Kadyxu.
Na drugi i trzeci dzień nadaremnie oczekiwaliśmy, Alexander niepojawił się, ale wiadomości o nim otrzymywane przez konduktorów dyliżansowych i sztafety pocztowe, tak były fantastyczne, iż zasadzając się na nich niepodobna było przypuścić aby wrócił.
Szczęściem, pan de Saint-Prix młody francuz którego spotkaliśmy w Sewilli, towarzyszył nam do Kadyxu. Obiecał mi czekać na Alexandra i przysłać go do Gibraltaru parostatkiem żeglującym pomiędzy dawną Gades i dawną Kalpéą.
Mimo wszelkiéj przezorności pod względem szczęśliwego powrotu wyrodnego syna, ze ściśnionem sercem i niespokojnym umysłem opuszczałem Kadyx; lecz godzina wyjazdu naznaczona była na sobotę 21, o ósmej rano, i w tęż sobotę o pół do ósméj wstępowaliśmy w łódź którą przysłał komendant dla zabrania nas do portu, tymczasem yola, z całą swoją załogą w wielkim komplecie, zabierała nasze bagaże.
Po nad Szybkim krążyła chmura morskiego ptastwa; zbliżywszy się do parostatku, chciałem przyszłym moim towarzyszom dać próbę mojéj zgrabności, i z obu luf dubeltówki wypaliłem do dwóch mew, które natychmiast spadły.
Majtkowie yoli udali się po nie, my zaś po wystrzale, tryumfalnie wchodziliśmy na pokład.
Traf sprawił że obie mewy były tylko postrzelone, przyniesiono je, chirurg za pomocą nożyczek wykonał operacyą i puszczono je na pokład, gdzie zaraz zaczęły biegać i jeść, z największą radością dorosłych dzieci zwanych majtkami.
Obie natychmiast ochrzczono, jedna otrzymała imię Szybki a druga Acheron.
Paweł przyniósł trzeciego passażera, postrzelonego na Gwadalkwiwirze, był to wielki ptak morski podobny do żaglościga,