Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/38

Ta strona została przepisana.

odpowiedział, że odmieniwszy raz już imię, niewiele go obchodzi zmienić po drugi raz; tylko życzył nie bydź poniżonym, i prosił mię o wyszukanie w hierarchii niebieskiéj, patrona równie znakomitego jak ten, którego sam sobie wybrał. Nie widziałem równego apostołowi jak tylko drugiego apostoła, miecz coby wart był klucza, świętego Pawła, który nie jest niższym od świętego Piotra. Radziłem więc Eau de Benjoin nazwać się Pawłem i Eau de Benjoin poszedł za tą radą.
Skutkiem téj powolności, pokój przywrócony został między Piotrem a Pawłem.
Powróciwszy z polowania, zawołałem więc Pawła.
Paweł nie odpowiadał.
Otworzyłem drzwi od jego pokoju, lękając się czy nie powiesił się jak dawny jego pan.
Prędko się uspokoiłem. Paweł przybrał położenie nie prostopadłe, ale horyzontalne.
Leżał na łóżku, tak sztywny i tak nieruchomy jak belka. Sądziłem zrazu że umarł, nie przez samobójstwo, ale naturalną śmiercią, wołałem, nie odpowiadał; potrząsłem nim, nie ruszał się. Wziąłem go za barki, jak Pierrot podnosi Arlekina: żadne ścięgno nie skurczyło się; postawiłem go na nogach, nogi zachwiały się; oparłem o ścianę, stał.
Wszelako, podczas téj ostatniéj ewolucyi uważałem że Paweł wysilał się chcąc mówić; to mnie