Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/384

Ta strona została przepisana.

symbolach nieskończoności, nieznam zmienniejszego, bardziéj urozmaiconego, a częstokroć wznioślejszego widowiska, jak ów pusty horyzont na którego krańcach chmura, ten bałwan niebios, zdaje się stykać z bałwanem, tą chmurą morza.,
Wiem dobrze iż wiecznie marzyć nie można; iż podróże morskie trwają trzy lub cztery miesiące, a marzenie trzy lub cztery miesięczne w końcu przydługiem się wydaje; lecz czyliż mieszkańcy wschodu nie marzą przez całe życie, a skoro się przypadkiem przebudzą, czyliż aby czemprędzéj usnąć na nowo, nieuciekają się spiesznie do opium lub haczyss.
Miałem właśnie prawidło poprzeć przykładem i po same uszy zagłębić się w marzeniach, w tem Vial ciągle rozmawiający z Desbarolles’em, przechodząc trącił mię po ramieniu i wyciągnąwszy rękę ku przylądkowi, na którym igrał tryumfalnie promień słońca co deszcz zwyciężyło,
— Trafalgar! rzekł.
Są nazwiska pełne szczególniejszéj potęgi, bo mieszczące w sobie cały świat pojęć, które skoro się tylko nastręcza umysłowi naszemu, natychmiast go opanowują i gwałtownie rugują zeń wszelkie pojęcia poprzednie, w śród których umysł nasz wypoczywał łagodny i pogodny jak sułtan w seraju.
Pomiędzy Anglią i nami istnieje sześć wyrazów, mieszczących w sobie całą naszę historyę:

Crécy, — Poitiers, — Azincourt, — Abukir,
Trafalgar i Waterloo.

Każda z tych sześciu nazw oznacza klęskę, po odniesieniu któréj zdaje się, że kraj nigdy już nie powstanie, oznacza ranę przez którą zdaje się że powinna ujść krew całego narodu.
A jednak Francya powstała, a jednak krew wpłynęła w żyły silnego jéj ludu; Anglia zawsze nas zwyciężała, aleśmy ją zawsze wypędzali.