Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/392

Ta strona została przepisana.

kich zwierząt, nieznanych ziemi którą opuszczasz, które jak ów lew z Pisma Świętego, szukają kogoby pożarły.
Zstąp na tę ziemię, a jeżeli unikniesz zwierząt, to nieunikniesz ludzi.
A dla czego? Ponieważ koryto wody, na siedm mil szerokie, dzieli tę ziemię od drugiéj; ponieważ ta ziemia zbliża się o ćwierć stopnia ku równikowi, nakoniec, ponieważ tę ziemię nazywają Afryka, nie zaś Hiszpania, Włochy, Grecya lub Sycylia.
Vial zapewnił mię, że księżyc nie wejdzie; pragnąc więc pozbyć się moich wątpliwości, udałem się na spoczynek, i zaleciłem aby mię przebudzono skoro świtać zacznie.
Naturalnie, przebudził mię oddział załogi będący z rana na służbie, który czyścił okręt. Wstałem i wczołgałem się na pomost.
Działo się to właśnie w chwili zarania, w któréj niknąca już noc walczy jeszcze z jawiącym się dniem; rozległy półkolisty port w którym nocowaliśmy, odbijając w sobie niewiem jakie światło, objęty w ramy z czarnych gór, wyglądał niby jezioro roztopionem srebrem napełnione. Przy pierwszem zarannem światełku, z jednéj strony dawała się postrzegać wieża wieńcząca przylądek Malabatta, z drugiéj zaś na pochyłości przylądku Spartelle, zaledwie rozróżniano, jeszcze uśpiony nad brzegiem morza Tanger.
Na górze ognie ciągle się jeszcze paliły; na niebie drżały jeszcze ostatnie gwiazdy.
Wkrótce zdało się że różowa mgła wychodzi z ciaśniny, postępuje z wschodu na zachód, przesuwa się pomiędzy Europą i Afryką, i rzuca dziwnie miłą i cudownie przezroczystą barwę na brzeg Hiszpański, począwszy od Sierra de San-Maleo, aż do przylądku Trafalgar.
Przy świetle téj błyszczącéj atmosfery, widziałeś bielejące