Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/406

Ta strona została przepisana.

wnik admirała Willaume, który od dni kilku jest naszym brewiarzem.
Boulanger więc korzystając z uciszenia się morza, powierzył swoje spodnie jednemu majtkowi, i podniosłszy surdut, ruszył ku łodzi, ostrożnie jak młody uczeń który po raz pierwszy staje do tańca na familijnym baliku:
Stary Ocean w tak skromnéj jego postawie widział hołd oddany swojéj potędze i łagodnym był dlą Boulanger’a.
Maquet i ja przybyliśmy wpław.
Nareszcie wszyscy razem zebrani, popłynęliśmy ku Szybkiemu.
Tam oczekiwało nas wyborne śniadanie, wzmocnione smażoną rybą, któréj oddali honory panowie Florat i Couturier, przybrani biesiadnicy, których zastaliśmy na pokładzie okrętu, jako pierwéj od nas przybyłych.
Śniadaliśmy spiesznie, powodowani nowym rodzajem ciekawości, bo jak wspomniałem był to dzień targu w Tangerze, i targ ten kończył się o godzinie pierwszéj.
W żadnym, najlepiéj nawet urządzonym domu, niemasz tak dobréj usługi jak na rządowym statku. Na rządowym statku nawet Ludwik XIV musiałby był czekać i trzeba byłoby wymyślić jeden z najcharakterystyczniejszych wyrazów dawnéj monarchii, co znaczy że zapewne nie byłby nigdy wymyślony.
Czółno kołysało się tuż przy schodkach, w momęcie więc wsiedliśmy w nie: wiosła opadły i popłynęliśmy ku Tangerowi.