Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/44

Ta strona została przepisana.

zbierał nas tu i ówdzie, jak szalupa ratująca nieszczęśliwych rozbitków: każdy niósł ze wstydu — jeden parę brzytew, drugi nóż ogrodniczy — ten nożyczki — ów bistur.
Nadewszystko Aleksander niósł nóż w kształcie sztyletu, z rękojeścią z konchy perłowéj i ozdobami z pozłacanéj miedzi, wzrostu olbrzymiego. Zaproszono za ten nóż luidora; sądząc że od razu zerwie targ, dawał 5 franków, i oddano nóż.
Przypomnij sobie pani ten szczegół, nie jest on obojętny, jeżeli kiedy jechać będziesz przez Châtellerault.
Co do nas, pomyśliliśmy albo że mieszkańcy Châtellerault szalone mają skłonności do handlu, albo że Opatrzność pod postacią nożowniczki, przysyła nam za nizką cenę broń, bez wątpienia przeznaczoną do spełnienia cudów podobnych tym, jakie wsławiły Joyeuse, Balisarde i Durandale.
Trudno by mi przyszło wyszczególnić to cośmy widzieli na drodze z Châtellerault do Angouléme. Wszystko co wiem jest to że wjeżdżaliśmy w nocy do ostatniego miasta, którego położenie w środku kraju kazało wybrać je na szkołę marynarki, zamiast Brest, Cherbourga lub Marsylii. Zapewne ze szkoły w Angouléme wyszedł kapitan Salamandry.
O któréj godzinie stanęliśmy w Bordeaux, nie wiem. To tylko wiem, żeśmy stracili dwie godziny