Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/468

Ta strona została przepisana.

Mrówki zaś krzątające się w pośród tego wszystkiego, łażące tu i owdzie, są to ludzie.
Gdyśmy rozmyślali jaką zagadkę dawać może do rozwiązania podróżnym okrętom ten sfinx olbrzymi, służba zdrowia przekonawszy się, iż nie chorujemy ani na cholerę, ani na żółtą gorączkę, ani na morową zarazę, upoważniła nas do wylądowania.
Podług zwyczaju, chciałem zabrać ze sobą strzelbę, lecz oświadczono mi, że cudzoziemcy zbrojnie do Gibraltaru nie wchodzą.
Dla uniknienia przypadku, chciałem strzelić do mewy, która jak na mewę angielską zdała mi się bardzo bezpieczną; lecz wstrzymano mię oświadczając iż w porcie Gibraltaru strzelać niewolno.
Pokornie zwiesiłem głowę i wsiadłem w łódź która nas do lądu odwieść miała.
Z łodzi widzieliśmy szereg nowych fortyfikacyi które w samem morzu budowano.
Przypływając do nadbrzeżnéj tamy, posłałem ostatnie spojrzenie ku Algeziras, które odbijało się od morza jak ogromna ryba co do potowy srebrzysty grzbiet swój z wody wytknęła; czułem że wstępując do Gibraltaru opuszczam Hiszpanią.
I w istocie, Tangier który niedawno zwiedziliśmy, daleko więcéj był hiszpańskim niż Gibraltar.
Przebywszy zaledwie bramy miasta, zostaliśmy przeniesieni do Anglii.
Znikł bruk szpiczasty, znikły domy o kratach i zazdrostkach zielonych, znikły miłe patio z marmurowemi fontanami w pośród sklepów; a zjawili się sami tylko kupcy płócien, nożownicy, hotele z herbami Wielkiej Brytanii, chodniki pełne jasnowłosych kobiet, i czerwoni oficerowie na angielskich koniach.