Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/473

Ta strona została przepisana.

Tą kobietą starożytnych czasów, tą rzytmanką dziewiętnastego wieku, była pani de Lavalette.
Z wieczora przybyła wieczerzać ze skazanym i przyprowadziła mu córkę.
Obie uknowały spisek, spisek tem bardziéj święty, że miał na celu ocalenie ojca i małżonka.
O ósmej, pan de Lavalette, ubrany w suknie swojéj żony wyszedł z Concergerie opierając się na ramieniu córki.
Oczekująca na nich lektyka, uniosła oboje.
Niosący, którzy wcale do spisku nienależeli, odnieśli obie kobiety aż na wybrzeże des Orfèvres, naprzeciw uliczki Harlay.
Tam, jakiś męzczyzna wstrzymał lektykę, otworzył drzwiczki i rzekł:
— Wiadomo pani że jeszcze masz odwiedzić prezydenta.
Niższa kobieta pozostała w lektyce, wyższa zaś wysiadła, podała ręka męzczyznie i zagłębiła się z nim w uliczkę.
W chwilę późniéj usłyszano turkot galopem odjeżdżającego kabryoletu.
Tyle się dowiedziano. Lecz mylę się, coś jeszcze wiedziano, a mianowicie że pan de Lavalette pozostał w Paryżu.
A tak, wiadomość o ucieczce była tylko małą zmianą w wielkim dramacie. Lada chwila, zbiegły mógł być wyśledzony, w ówczas nastąpiłoby rozwiązanie, nieco w prawdzie opóźnione, lecz dla tego właśnie więcéj zajmujące.
Atoli oczekiwano długo, bo pótczwarta miesiąca.
Nakoniec, około 15 stycznia, rozgłoszono że Lavalette umknął, że nietylko Paryż ale i Francyą opuścił. Nikt téj ucieczce niewierzyl: opowiadano o niéj bajeczne szczegóły. Pan de Layavette wyjechał z Paryża o godzinie ósméj rano, wózkiem bez budki, powożonym przez angielskiego pułkownika.
Ten pułkownik przebył całą Francyę wraz z panem de Lava-