Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/48

Ta strona została przepisana.

małe konie chude, z ogonem i grzywą długą, używające w zaprzęgu, do którego nie są stworzone, resztek krwi arabskiéj, jaką ich ojcowie wieli w ich żyły, kiedy Maurowie, spuściwszy się z Pireneów, przechodzili Guyennę dla zawojowania Francyi, podobnie jak zawojowali Hiszpaniję. Zyskaliśmy przy téj zmianie dziesięć minut na godzinę. Niech sobie mówią co chcą, rasę zawsze poznać można, gdziekolwiek ona jest i jakkolwiek mało jéj pozostało.
Nic powabniejszego nie widziałem nad wyjście z góry Mont-de-Marsan. Zdaje mi się że ostatnie wysokie drzewa Francyi tu się znajdują. Pożegnaj się z nimi, pani, jeżeli kiedy przejeżdżać będziesz pod ich cieniem, bo nie znajdziesz podobnych, ani w Hiszpanii, ani w Algeryi. Po obu stronach drogi, tak równéj jak sukno bilardu, łączą one swoje wierzchołki, i tworzą prześliczną zieloną altanę; po prawéj i lewéj stronie drogi, rozciągają się ogromne lasy sosnowe, których każdy pień cięty żelazem, jak drzewa zaczarowanego gaju Tassa, wypuszcza nie strumienie krwi, ale płyn srebrzysty, który jest także ich krwią; ale krwią sosen, jak pani wiész, jest żywica; i drzewo zranione, jak człowiek, umiera niekiedy z wycieńczenia sił.
Po wysokich drzewach na Mont-de-Marsan, polecam most Świętego Andrzeja w Gubsac. Powitaj także rzekę Dordogne, która w tém miejscu ma blisko