Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/492

Ta strona została przepisana.

gły marynarz, nie zechce ich narażać na dalszą żeglugę na tak słabym statku.
Morze coraz bardziéj burzyło się, wiatr zaś wiał coraz przeciwniejszy. W chwili gdyśmy mieli przepływać obok wysp Zafaryńskich, kommendant rozkazał jednemu człowiekowi aby odbywał czaty na małym maszcie.
Wnet nadeszła noc ciemna i dżdżysta, a wraz ze dniem znaleźliśmy się prawie na wysokości zatoki Malluenas. W nocy niewidzieliśmy nic podobnego do statku pana Durande.
Około godziny jedenastej opłynęliśmy przylądek Tresforcas.
Dążyliśmy wzdłuż lądu i dosyć blizko od niego, tak aby nic nam z oczu nieuszło. Widzieliśmy ujście rzeki m’Luja, stanowiącej granicę cesarstwa marokańskiego, a płynącéj równolegle od Isly.
Po rzece m’Luja nastąpił przylądek Melonia: do tego to przylądku jenerał Cavaignac przyparł arabskie pokolenie Beni-Snanen, które fałszywem doniesieniem oszukało pułkownika Montagnac i spowodowało porażkę pod Sidi-Ibrahim.
Tam wparto w morze blizko pięć tysięcy arabów. Zajadli żołnierze nasi nikomu nieprzebaczyli, a jenerał Cavaignac tylko co niestracił popularności w wojsku ocalając resztki tego nieszczęśliwego pokolenia.
Trębacz Roland, który sam jeden uniknął rzezi przy m’Luja, znajdował się w téj bitwie; potrzebował on straszliwéj zemsty, jakoż zemścił się jeszcze tego samego wieczoru i oświadczył że jest zadowolony, bo zabił sam przeszło trzydziestu arabów.
Gdyśmy zbliżali się do Dżema R’azuat, dwa statki zwróciły na siebie naszą uwagę; jeden dążąc obok skał wpływał do portu, drugi wszelkich dokładał starań aby się stamtąd wydobyć. Za pomocą dalekowidza przekonaliśmy się że to były po prostu statki rybackie.