Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/517

Ta strona została przepisana.
PAN COURBY DE COGNORD.

Pierwszego dnia walki, po trzykrotnem wzywaniu kapitana de Gereaux i jego karabinierów do poddania się, Abd-el-Kader przybył wieczorem do rozbitego dlań namiotu, przy wejściu do którego z obu stron rozrzucono 300 głów na ziemi.
Abd-el-Kader obojętnie i łagodnie spojrzał w prawo i w lewo, otarł z twarzy sączącą się jeszcze krew i rozkazał aby mu przyprowadzono jeńców.
Na czele jeńców, najważniejszym był szef szwadronn Courby de Cognord. Pięć ran otrzymał i właśnie jeden arab chciał mu przepiłować gardło, gdy przypadkiem przejeżdżał tamtędy Kalifat Buamedy.
Poznał on w panu de Cognord dowódcę, postrzegł że żył jeszcze i wstrzymał rękę araba.
Rana pozostała otwarta, okropna, lecz szczęściem nieśmiertelna.
Podniesiono pana Courby de Cognord, wsparto i przyprowadzono do Abd-el-Kadera.
Pamięta on jak przez sen, że widział owe porozrzucane głowy, pamięta że słyszał głos Emira i że odpowiedzieć usiłował.