Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/519

Ta strona została przepisana.

O 6 z rana, ruszono daléj w kierunku Mulai, zostawując Beni-Snassenów na lewo.
Dążąc po nad wąwozem, jeden muł obalił się: głowy które dźwigał potoczyły się pomiędzy krzaki, i odbiwszy się o skały zginęły w przepaści.
Zatrzymano się i kazano jeńcom szukać tych głów. Musieli przynieść wszystkie; poczém znowu ruszono daléj. Tego dnia maszerowano do nocy: zatrzymano się o pół mili od Mulaja i w pobliżu kilku duarów urządzono biwak.
Jeńcom pragnienie srodze dokuczało; niektórzy nie pili od czasu jak ich wzięto. Tych więc którzy jeszcze chodzić mogli zaprowadzono do rzeki, gdzie napili się i nabrali wody dla swoich towarzyszy.
Podobnie jak i poprzedzającego dnia rozładowano muły i spano pod gołém niebem.
Na trzeci dzień wyruszono bardzo rano. Około godziny pół do szóstéj przybyto nad brzegi rzeki, którym jakiś czas dążono, wreszcie o 9 przeprawiono się przez rzekę.
O 11 orszak cały stanął w Deirze.
Natychmiast zaprowadzono jeńców do namiotu w którym mieszkała matka Abd-el-Kadera i jego żony, a w owéj epoce Emir miał ich trzy.
Potém oprowadzano jeńców po całéj Deirze, dano im jeść i pić, wreszcie wyprawiono do obozu położonego blizko o trzy mile od miejsca w którém zrana przebyli rzekę.
W ciągu tego ostatniego pochodu oddalano się ciągle od morza.
Głowy przez trzy dni pozostawały w Deirze, tworząc w koło namiotu Abd-el-Kadera łańcuch, przed którym arabowie wyprawiali rozmaite tańce.