Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/535

Ta strona została przepisana.
BIZERTA.

Postanowiono że niezatrzymamy się w Oranie; lecz że rozwinąwszy wszystkie żagle, unoszeni całą siłą pary, zawieziemy co prędzéj szczęśliwą wiadomość do Algieru. Dla tego przez cały dzień 28 i ranek 29, płynęliśmy tylko wzdłuż brzegu.
Maquet zawadził o belkę i tylko co nie rozbił sobie głowy, a więc leżał w łóżku. Giraud chory na obawę choroby, rzadko kiedy ukazywał się na pokładzie, ale ciągle siedział w kajucie Vial’a. Całe więc nasze towarzystwo składali: Alexander, Desbarolles i Boulanger.
Lecz 29 listopada, o dziewiątej rano, okrzyk Algier, Algier! wywiódł Maquet’a z łóżka, a Giraud’a z kajuty. Ani Sidi-Ferruch, ani Torre-Chica nie wywarły takiego wpływu.
Algier przedstawia cudowny widok: miasto zaczyna się u morza i przebiega cały wschodni bok góry na szczycie uwieńczonéj warownią Cesarza, która się nieco na lewo pochyla.
Opłynęliśmy wybrzeże, olbrzymie dzieło dokonane ręką człowieka, za pomocą nasypów z mięszaniny wapna, piasku i żwiru. To właśnie wybrzeże od lat dziesięciu wytrzymuje attaki i co rok znajduje obrońców w izbach.