Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/538

Ta strona została przepisana.

Słowem, mato powiem gdy oświadczę, iż ten okręt oddany pod moje rozporządzenie, narobił mi więcéj nieprzyjaciół aniżeli Antoni lub Montechristo.
Zdaje mi się że w roku 1823 czy 24, cierpiący Sir Walter-Scott objawił zamiar udania się do Włoch, a angielska admiralicya oddala autorowi Ivanhoego pod rozporządzenie najpiękniejszą swoję fregatę, a cała Anglia i obie izby przyklasnęły temu. Za niemi zaś poklask ten powtórzyły wszystkie angielskie dzienniki.
I był to czyn piękny; bo wtedy raz pierwszy może angielski pawilon o trzech lampartach, we wszystkich portach śródziemnego morza, powitany został pełnemi zachwycenia okrzykami ludów. Do kogoż ściągały się te okrzyki, czy do pawilonu, czy do genialnego męża który pod jego zasłoną przebywał? do nieznajomego kapitana fregaty, o którego nazwisku nigdy nie wiedziałem, czy też do sir Walter-Scotta?
Wprawdzie może mi kto zarzuci że nie jestem sir Walter-Scottem; lecz takiemu odpowiem, iż największém nieszczęściem ludzi żyjących we Francyi jest, że dopóki żyją nie wiedzą nigdy kim są.
Słowem, czy to w skutek łaski, czy sprawiedliwości, zawsze jednak i mnie okręt pod rozporządzenie oddano, a rząd zezwolił, aby z powodu potrzeby węgla ziemnego, na jego budżecie ciążyła summa szesnastu tysięcy franków. Bo słusznie wiedzieć wszystkim należy, że podróż przeciw któréj tyle krzyczano, kosztowała rząd szesnaście tysięcy franków. Właśnie połowę tyle ile kosztowała mnie samego.
Ponieważ pierwotny mój pobyt w Algierze był tylko chwilowym, zajmę się więc tém miastem dopiero za powtórném do niego przybyciem. Teraz wyznam że zbyt byłem szczęśliwy ujrzawszy się znowu na pokładzie Szybkiego.