Honory nie polowania lecz zręczności, przyznano Alexandrowi, bo na wielkie zdziwienie naszego przewodnika, kulą zabił skowronka.
Wróciliśmy bramą przeciwległą tej którą wyszlismy. Łódź czekała na nas istotnie; dwaj majtkowie z Szybkiego wsiedli w nią i popłynęliśmy ku środkowi jeziora.
Chancel i ja polowaliśmy daléj, Alexandra zaś i Maquet’a zostawiliśmy na wybrzeżu, ponieważ obowiązali się zwiedzić miasto.
Prawie wszędzie widać dno jeziora. Największa jego głębokość dochodzi zaledwie ośmiu do dziesięciu stóp; a w niektórych miejscach woda tak jest płytka, żeśmy parę razy na piasku osiedli.
Nie widziałem nigdzie takiego mnóstwa zwierzyny, oprócz tak mało dzikich flamingów. W jednéj chwili zabiliśmy cztery kaczki, dwie łyski, i bez liczby bekasów.
Łodź trąciła o kół którego nie widziałem, przechyliła się i wypadłem z niéj; szczęściem woda była ciepła, mimo że się to działo 4 grudnia. Przyjaciele nasi którzy patrzeli na nas z tarrasu, nie pojmowali zgoła chymery, co sprawiła że zupełnie ubrany wskoczyłem w jezioro.
Przypadek ten przerwał nasze polowanie i wróciliśmy do konsulatu; wszedłem także na tarras i osuszałem się jak mogłem.
Wkrótce przybyli tam Giraud, Desbarolles i Boulanger. Narobili mnóstwo szkiców i zostawili Maqueta i Alexandra wywdzięczających się za uprzejmość krajowego oficera, z którym pili kawę i rozmawiali językiem Sabir.
Giraud przyniósł portrety miejscowego notaryusza i jego pierwszego dependenta. Konsul pragnął koniecznie zatrzymać nas, bo w Bizercie rozrywki są zbyt rzadkie, a polowanie któ-
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/542
Ta strona została przepisana.