Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/548

Ta strona została przepisana.

Starzy Focyanie surowi są pod względem podatków: pamiętają że Marsylja, córka Focyi, siostra Rzymu, wspólzawodnica Kartaginy, odmówiła płacenia podatków Juliuszowi Cezarowi. Jakoż przykro jest płacić raja-marsie to czego się odmawiało Juliuszowi Cezarowi. Biedny spekulant musiał jednak uledz konieczności, bo lew gniótł go swą łapą, ale zostawując pod nią kawał swéj skóry, prześlizgnął się pomiędzy jéj szponami i pośpieszył upaść do nóg beja.
Bej wysłuchał skargi giaura, a przekonawszy się że w istocie ściągnięto od niego tak znaczną summę, spytał:
— Czy chcesz aby ci wymierzono sprawiedliwość po turecku, czy po francuzku?
Marsylijczyk długo się namyślał, wreszcie powodowany zaufaniem przynoszącém zaszczyt prawodawstwu jego ojczyzny, odpowiedział:
— Po francuzku.
Dobrze, odparł bej; wróć na twój okręt i czekaj.
Kupiec ucał ował papucie Jego Wysokości, wrócił na okręt i czekał.
Czekał miesiąc, dwa, trzy, aż nakoniec gdy mu się znudziło, wysiadł znowu na ląd i czatował na spotkanie beja. Gdy bej przechodził, kupiec rzucił mu się do nóg, mówiąc:
— Wasza Wysokość zapomniałeś o mnie.
Wcale nie, odpowiedział bej, tyś froncuzki kupiec który się uskarżałeś przedemną na raja-marsę?
— I któremu Wasza Wysokość przyrzekłeś wymierzyć sprawiedliwość!
— Prawda; ale po francuzku.
— Tak jest.
— A więc, na cóż się użalasz?
— Na to, że już od trzech miesięcy nadaremnie téj sprawiedliwości oczekuję.