Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/567

Ta strona została przepisana.
SZEIK MEDIN.

Nazajutrz zebraliśmy się w konsulacie o siódméj godzinie z rana, aby razem zwiedzić ulice miasta Tunis. Na dziedzińcu Laporte pokazał nam swojego więźnia, który siedział w areszcie za 50 piastrów to jest blizko 34 franki długu.
Rozumie się dług ten zapłaciliśmy, a więzień natychmiast wolność odzyskał.
Ponieważ Boulanger i Giraud zawsze osobne robili wycieczki, nikt więc nie wiedział gdzie się znajdują, podobno oprowadzał ich jakiś włoski włóczęga któremu się powierzyli. Laporte zaś zapragnął sam być naszym cicerone, szliśmy więc za nim po ulicach. Ulice te nie mają nazwisk, ani domy numerów, jeżeli potrzeba posłać od kogo, wypada wskazać jaki rynek, meczet, kawiarnię lub sklep sąsiednie jego mieszkaniu, a tym tylko sposobem trafić można do celu.
Europejczykowie nie mogą być właścicielami domów w Tunis, najmują je tylko; Maurowie zaś są właścicielami albo mocą dziedzictwa, albo mocą kupna; skoro który z nich mieszka szczupło, i potrzebuje powiększyć mieszkanie jedną izbą, uzyskuje pozwolenie u beja, wznosi arkadę nad ulicą, na niéj