Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/587

Ta strona została przepisana.

ledwie na kęs chleba zarabiam; gdybym posiadał tego niewolnika, kazałbym mu pracować na mnie, atak pracą jego wyręczony, ponosiłbym mniéj trudu i byłbym bogatszym: czy więc mogę ująć na nowo tego niewolnika?
— Nie, odpowiedział Bej, człowiek któremu pan jego raz przywrócił wolność, powinien zostać wolnym na zawsze.
— Skoro tak, mówił ex żołnierz, dla czego ty który słowem tak dobrze przekonać umiesz, nie czynisz tego zarówno i przykładem.
Bej zmarszczył brwi; ale domyślając się jakiegoś zastosowania właściwego wschodnim jezykom, zażądał aby mu je wyjaśniono. Żołnierz uczynił zadosyć temu żądaniu.
— Uwalniam cię na zawsze od służby wojskowéj, odrzekł mu bej, chyba że chcesz wstąpić do niéj w stopniu kapitana.
Żołnierz wstąpił i dzisiaj jeszcze nosi na szyi złoty księżyc jako oznakę swojego stopnia.
Drugi z poddanych żali się znowu przed bejem na niesprawiedliwość jego ulubieńca, ale bej niesłucha go i skargę odrzuca. Natychmiast skarżący ucieka się do modlitwy.
— Czego żądasz od proroka? pyta bej.
— Aby ciebie tak osądził jak ty mnie, odpowiada skarżący.
— Powtórz twą skargę, może nie zrozumiałem jéj dobrze.
— Skarżący powtórzył, a bej wymierzył mu sprawiedliwość, chociaż obaj nieznali powiastki o Macedończyku który od Filipa śpiącego odwoływał się do Filipa czuwającego.
Mieszkaniec równiny czatuje na przejeżdżającego beja i pada mu do nóg.
— Co ci jest i czego żądasz? pyta bej.
— Niestety! wielkie mię spotkało nieszczęście!