kładem przelać miały do szkatuły państwa inne trzy rodziny, albo zupełnie rujnowały, albo też mocno nadwerężyć miały mienie tych współzawodniczących rodzin. Den Hayat osądził że rywal zrujnowany nie jest bynajmniéj strasznym, i gdyby znowu rodziny te nie chciały go naśladować i nie złożyły bejowi podobnéj jak on summy, wówczas byłyby zrujnowane w inny sposób, bo zrujnowane w umyśle beja.
A tak nazajutrz o południu, Hussein miał dwa miliony. O pierwszeéjgodzinie spłacono dług kupcom europejskim, i bej mógł z podniesioną dumnie głową przechodzić obok tych przeklętych giaurów.
Człowiekowi który wyświadczył tak wielką przysługę swojemu panu, żadnym sposobem nie można było nic odmowie, a Ben-Hayat prosił aby w dowód łaski protegowany przez niego El-Chakir zastąpił Bacha mameluka.
Tę łaskę uzyskał.
I w rzeczy saméj El Chakir zaledwie stanął u steru władzy, zaraz prawie pod każdym względem dał dowody nadzwyczajnego rozsądku.
Uporządkował finanse, uorganizował regularne wojsko, pierwsze w tunetańskiéj rejencyi: słowem w jednym tylko punkcie chybił, bo zamiast pamiętać, w szczęściu o człowieku któremu los swój był winien, owszem był względem niego niewdzięcznym. Stąd poszło iż postrzeżono że El-Chakir knuje spiski z wysoką Portą, czego inaczéj pewnoby niespostrzeżono. Stało stę to właśnie w chwili gdy sułtan zagroził swojemu wassalowi Hussejnowi wyprawą na Tunis.
El Chakir od kilku już dni postrzegał jakąś oziembłość w postępowaniu z nim ze strony jego łaskawego pana; dlatego zaprzestał bywać w Bardo i pozostał w domu, bo wiedział dobrze iż tam nie przyjdą po niego.
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/592
Ta strona została przepisana.