Ta strona została przepisana.
— Nie wierzę temu, mówi Khadidżia, i pozwalam uderzyć dwa razy, nie aby pokrajać żelazo, ale odbić wierzch mojego kufra.
— Żądam tylko jednego, odpowiada bej wstając gotów czynem poprzeć swoje mniemanie.
Ale Khadzidżia wstrzymuje podniesieną już prawicę jego.
— Dobrze, dobrze, mówi, wierzę ci ojcze na słowo, nie psuj mi mojego pięknego kufra sprowadzonego z Tunis.
Bej schował jatagan do pochwy i wyszedł w dziesięć minut późniéj.
Wtedy dziewica wydobyła z kufra w pół umarłego Bugardę i rzekła mu:
— O moje oczy! o moje serce! bądź odtąd rozsądniejszy i nie zaprzeczaj nigdy wszechmocności kobiet.