Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/615

Ta strona została przepisana.

Tego dopełniwszy, modlą się całą godzinę z marabutem, a skoro są piękne i młode, rzadko kiedy urok nie zostaje zdjęty i wracają do domu ciężarne.
Tą razą Giraud, towarzyszył nam w wycieczce; z wielkim żalem rozstał się z Desbarolle’m, Boulangerem, Alexandrem, Chancelem i Maquet’em biegającemi po ulicach Tunis, a chociaż w wigilją zrobił szkic pewnéj przygody, towarzyszył m jednak, bo aby mi zrobić przyjemność zawsze gotów jest wyrzec się wszelkich przygód na świecie.
Wsiedliśmy do kabryoletu Laporte’a i w ciągu pół godziny przybyliśmy do wsi. Najpierwéj uderzyła nas bardzo ładna kawiarnia, przy któréj drzwiach stał arab i rozmawiał z drugim siedzącym i palącym fajkę: obraz był gotów, Giraud więc wyjął swoje album i zrobił kopią z natury. My tymczasem piliśmy kawę we wnętrzu budynku.
Gdy Giraud skończył rysunek, gdy wyprzężono kabryolet i konia umieszczozo w stajni, poszliśmy piechotą ku cudownéj skale; im daléj postępowliliśmy, tém pilniéj staraliśmy się aby nas nie postrzeżono; nakoniec stanęliśmy naprzeciw świętego kamienia.
Kilka kobiet miało właśnie zamiar ześlizgiwania się; a jedna już tylko pięć razy miała wykonać to ćwiczenie, a zsuwała się głową na dół. Wtedy pojęliśmy dlaczego Laporte tyle starał się aby nas nie widziano. I rzeczywiście zaliedwie pielgrzymki postrzegłszy nas, zaraz uciekły krzycząc przeraźliwie. Dopuściliśmy się zatem niejakiego świętokradztwa, wypadało więc uspokoić niewiasty których wrzaski, mianowicie dla giaurów, dosyć były niebezpieczne. Laporte wyprawił do nich pasterza który pasł kozy w pobliżu, i zobowiązał go aby im oświadczył że trzy indywidua które im przeszkodziły w ich pobożnym czynie są, jeden francuzkim konsulem, drugi wielkim malarzem, a trzeci wielkim lekarzem.