Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/66

Ta strona została przepisana.

u nas barometr podniósł się z burzy na piękną pogodę, przyzna się, z uśmiechem emaliowanym trzydziestu dwóma zębami, że pudło z ładunkami pozostało na komorze w Iruu, albo Bayonnie, i że doskonale sobie to przypomina.
Kiedy Paweł szukał ładunków, utwierdzaliśmy zajęcie własności i organizowaliśmy ów przedziwny nieład, jakiego gabinet literata i pracownia malarza przedstawiają wzór najdoskonalszy.
Ukończywszy tę piérwszą i ważną część installacyi, zajęliśmy się żywnością.
Niech się pani nie dziwi, że od czasu do czasu wracam kutemu przedmiotowi, o którym ludzie najmateryalniejsi lub najniemateryalniejsi pomyślić muszą przynajmniéj raz na dzień.
Pani, co mieszkasz w Paryżu, i jadąc, przez szkło swojéj karety widzisz po obu stronach ulicy kawiarnie z bogatemi malowidłami, restauracye z wielkim przepychem, zapraszające wasz apetyt, dziwisz się zapewne że są kraje, gdzie można bydź niespokojnym o obiad; i powiész: wnijdź do restauracyi, albo poszlij po drób z truflami, pasztet z wątróbek i raka morskiego: ściśle rzecz biorąc, może to posłużyć za obiad.

Ęh! mój Boże, tak, pani, może to posłużyć za obiad, a nawet bardzo dobry; lecz na nieszczęście, pasztety z wątróbek przychodzą ze Strasburga, raki