Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/68

Ta strona została przepisana.

niekiedy, błąkałem się od wsi do wsi, bez żadnego zasobu, oprócz mojéj fuzyi, zamieniając zająca, królika, kuropatwę na wino i chléb, przy tym chlebie i winie pożywając drugą część mojéj zwierzyny; trzecia część stale przeznaczona była dla mojéj matki i przynosiłem ją do niéj, podobnie jak Hippolit składał swoję u nóg Tezeusza, żeby ukoić jego gniew.
To podobieństwo, losu mojego z losem syna Antyopy może zaszkodziło mojéj edukacyi umysłowéj, ale szczególnie wydoskonaliło moję edukacyę kuchenną. Ztąd wynika, że wielu czytelników, po przeczytaniu moich książek, zaprzeczało wartości moich książek, ale żaden smakosz, skosztowawszy moich sosów, niezaprzeczył wartości moich sosów.
Jednogłośnie więc wybrany zostałem marszałkiem poselstwa francuzkiego w Madrycie, a Paweł podniesiony do stopnia dostarczyciela żywności.
Towarzystwo wyłożyć miało nakład na kupno wielkiego kosza, ażeby Paweł gubił ile bydź może najmniéj jaj, marchwi, kotletów i szynek.
Ostrożności te przedsięwzięte były względem śniadania.
Śniadanie zawsze składać się miało z dwóch lub trzech dań, na gorąco lub zimno, i z czterech filiżanek czokolady na osobę.
Trzeba ci powiedziéć, pani, że Hiszpanie piją czokoladę naparstkami.