strasznych głów osadzonych na ciele ubraném po hiszpańsku, zdawało mi się że jestem śród gęstéj puszczy, lub głębokiego wąwozu, zatrzymany przez rozbójników.
Z instynktu szukałem pistoletów.
Mam śliczne sześcio-rurne pistolety; ale nie uważałem za potrzebę brać ich z sobą na rynek i do poselstwa. Nie znalazłem więc wcale.
Gotowałem się zatém do odparcia napaści silą tylko cielesną, jaką mię Bóg obdarzył, kiedy spostrzegłem jednę z tych głów śmiejąc się pokazującą trzydzieści dwa zęby białe, a drugą dwa zęby żółte.
Pilniéj się im przypatrywać zacząłem.
— Giraud! Desbarolles! zawołałem.
Przepraszam mojego przyjaciela Giraud; ale nadewszystko po trzydziestu jego zębach nieobecnych i dwóch obecnych, poznałem go.
W rzeczy saméj, oprócz pokładu farby bronzowéj, którą twarz ich oblekło słońce Katalonii i Andaluzji, ogromnéj odmianie uległa ich facies.
Giraud, co wyjechał bez włosów, powracał z lwią grzywą. Desbarolles, co wyjechał z prześlicznemi włosami, powracał prawie łysy.
Podróż działała w przeciwném znaczeniu na skórę włosem porosłą u dwóch podróżnych. Oddaję to faktum pod rozpoznanie lekarzy i badania fabrykantów pomady.
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/71
Ta strona została przepisana.