najmocniéj czuwający szanują jego sen. Ale względem Desbarolla Giraud nic nie szanuje. Możnaby powiedziéć że Giraud ma w sobie cóś takiego, co przebudza się zaraz jak tylko Desbarolles usypia. Skoro więc Desbarolles zaśnie, Giraud zbliża się, kładzie mu palec na nosie i przyciska dopóty, aż nos zniknie zupełnie śród wąsów. Zwykle kiedy nos Desbarolla przychodzi do takiego stopnia spłaszczenia, Desbarolles przebudza się, gotów pokłócić się ze śmiałkiem, który sobie pozwala takich żartów z organem, jaki on ciągle ładuje tabaką, dla zachowania go przy naturalnéj elegancyi. Ale poznając Giraud, uśmiecha się tym dobrym i przyjacielskim uśmiechem, jaki widziałem jedynie na ustach Desbarolla. Od lat dwódziestu jak Giraud i Desbarolles z sobą znają się, Giraud milion razy spłaszczył nos Desbarolla. Przyjmując te liczbę, właśnie też milion razy, dla tego tylko samego, Desbarolles uśmiechnął się do Giraud.
Kiedy spotkałem Giraud i Desbarolla, mieli oni kostium hiszpański; to jest kapelusz z podniesionemi brzegami, nakształt tortu, z dwóma kutasami jedwabnemi, jeden na drugim, krótka hartowana kurtka, kamizelka jaskrawego koloru, pas czerwony, krótkie spodnie, kamasze haftowane i płaszczyk andaluzyjski. Ale ten ubiór nie tyle był skutkiem entuzyazmu, jaki
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/77
Ta strona została przepisana.