w nich obudzał kostium narodowy, ile okoliczności szczególnych, o których wspomniéć tu należy.
Wyjeżdżając z Francyi, Giraud i Desbarolles wzięli z sobą, oprócz ubioru podróżnego, który mieli na sobie, tłómok obejmujący dwa fraki, dwa surduty, dwoje pantalonów i dwa kapelusze Gibus’a.
Fraki, surduty i pantalony, jakkolwiek do ostatka zszarzane, zachowały przecież swoję formę i znać zawsze było, że pochodzą od krawca paryzkiego.
Ale dwa Gibus’y, te nie dosyć jeszcze pewne płody naszéj cywilizacyi nowoczesnéj, nie mogły wytrzymać afrykańskiego słońca Barcellony i Murcyi, i zupełnie zboczyły z linii prostéj i pomknęły się naprzód. To zgięcie się w kabłąk, które we Francyi zniknęło by w ciągu kilku sekund, zawzięcie oparło się wszelkim usiłowaniom kapeluszników hiszpańskich, którzy trzymają się jeszcze kapeluszów z czasów Ludwika XIII i andaluzyjskich sombrero. Ztąd wynikło, że Giraud i Desbarolles, wyglądali jakby mieli na głowie komin skrzywiony od wiatru; kiedy szli obok siebie i włożyli kapelusze w tymże samym kierunku, bądź że zgięcie było z przodu, bądź z tyłu, to nieźle jeszcze odbijało. Ale jeżeli przez zapomnienie, wymówić dające się u podróżnych zajętych krajobrazem, powietrzem, światłem, mężczyznami, kobiétami, wszystkiém wreszcie, włożyli kapelusze w kierunku prze-
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/78
Ta strona została przepisana.