moich opiekunów literackich, czego nigdy nie zapomnę, że nie miałem czasu prosić księcia De Cazes o list do syna. Widziałem Glucksberga dzieckiem jeszcze, właśnie w epoce kiedy Boulanger malował jego portret, i śpieszyłem zobaczyć się z nim żeby pomówić o jego ojcu, którego sam widziałem bardzo dawno. Wiesz pani lepiéj niż kto inny, że rzadko mam czas odwiedzać osoby które kocham, ale gdy jestem już u nich, pozbyć się mnie nie mogą. Całą godzinę zatem przepędziłem u Glucksberga.
Co się tycze Talleyranda, niemniej kwapiłem się go widziéć, chociaż nie tak dawno widziałem się z nim jak z Glucksbergiem. Poznałem się z Talleyrandem we Włoszech, gdzie był przy poselstwie we Florencyi. Przedstawiłem ci go pani, w czasie jego przejazdu przez Paryż, i wiesz, czy kiedykolwiek milszy dowcip ożywiał przyjemniejszą twarz. Talleyrand jest prawdziwym urzędnikiem ambassady, nade wszystko ambassady hiszpańskiéj. Dla tego téż, mówię ci pani po cichu, Talleyrand odnosi w Madrycie tryumfy wszelkiego rodzaju, w szczególnym swoim sposobie przedstawiania Francyi. Z téj wielkiéj reprezentacyi indywidualnéj wynika bladość, która bardzo do twarzy przy oczach niebieskich i jasnych włosach młodego dyplomatyka.
Glucksberg przedstawia stronę poważną, Talleyrand stronę zajmującą.
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/83
Ta strona została przepisana.