Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/85

Ta strona została przepisana.

Zapomniałem powiedziéć że oprócz zaprosin mnie pojedynczo na obiad i ogólnie na wieczór, przyniosłem z sobą bilety na wszystkie funkcye królewskie, a zwłaszcza do balkonu na wielką walkę byków, która odbyć się miała za trzy lub cztéry dni na placu Mayor.
Cuda nam obiecują o téj walce, która odbyć się ma z przepychem i oryginalnością, jakie powtarzają się tylko przy urodzinach i małżeństwach infantów. Szesnaście już lat, jak nie było podobnéj walki w Madrycie.
Wszelako amatorowie potrząsają głową, i robią ustami ciche mlaskanie, które oznacza powątpiewanie. Ponieważ jestem bardzo ciekawy, wypytywałem się co wyraża ten podwójny znak przeczenia, i dowiedziałem się że uważają przestrzeń placu Mayor za nazbyt obszerną.
W rzeczy saméj, zdaje się, że im większym jest plac, na którym rzuca się byk i jego nieprzyjaciele, tym walka staje się mniéj zażartą, ponieważ obszerniejsze pole zostaje do ucieczki. Zagrożeni przeto jesteśmy, że w ciągu cztérech dni trwania tych uroczystości, widziéć będziemy tylko dwieście lub trzysta koni zabitych, i dziesięciu lub dwónastu ludzi ranionych. W zwyczajnym cyrku, można było spodziewać się podwójnéj liczby.