Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/86

Ta strona została przepisana.

Rozumiesz więc teraz pani, co wyraża ów znak pogardy, wyciśnięty na prawdziwych amatorach byko-machii.
Zresztą, dowiemy się jutro co nam czynić wypada; jutro odbędzie się walka przy bramie Alcala, to jest w cyrku zwyczajnym, i cały Madryt zawczasu już doświadcza gorączki.
I pozwolisz pani sobie powiedziéć że i my jej doświadczamy, jakbyśmy byli prawdziwi Madrytczanie. Gorączka jest zaraźliwa.
Tymczasem zwiedziliśmy most Toledański: odbyć tę pielgrzymkę ślubowaliśmy, słuchając Aleksandra nucącego przez całą drogę:

Vraiment la reine, eàt près d’elle été laide,
Lorsque, le soir,
Elid passait sur le pont de Tolede
En corset noir.

(Zaiste, królowa wydawałaby się brzydką obok niéj, kiedy wieczorem szła ona przez most Toledański w czarnym gorseciku).
Niestety! pani, most Toledański zawsze jest tutaj; ale nie masz Sabiny, i nadaremno szukaliśmy téj pięknéj manoli, która w spółce przez połowę z wiatrem gór, wprawiła w obłąkanie biédnego Castibelza.
Jest jeszcze druga rzecz, któréj nadaremno szukaliśmy, to jest rzeki Mançanares; trzeba by przecież