nic nie dodaje tyle dowcipu ile szczęście, a książę Montpensier wydawał mi się wczora wieczorem, najszczęśliwszym w świecie książęciem.
Opowiedziałbym ci pani wszystkie te uroczystości, gdyby niektóre gazety nie doniosły że wyjeżdżam jako urzędowy historyograf Jego Królewskiéj Wysokości. Znajdziesz ich opis w pysznym programmacie, ale czytać możesz wszystkie te piękne rzeczy, w liście iskrzącém się życiem, który udzielił mi przyjaciel mój Achard w téjże chwili, i posyła go do gazety l’Époque.
Bo trzeba ci powiedziéć, pani, że kolonija francuzka pomnaża się z każdym dniem; wkrótce będzie to cóś podobnego do zajęcia kraju. Przechadzając się po ulicach, spotykamy doprawdy tyluż Paryżan, ilu Hiszpanów. Gdyby nie słońce wspaniałe, obfitość mantyli, oczy czarne jakich jeszcze nie widziałem, i szelest wachlarzy, który wiecznie porusza powietrze Kastyllii, możnaby mniemać że jesteśmy we Francyi.
Po odwiedzinach ambassady, piérwsze dwie wizyty oddałem dwóm dobrym moim przyjaciołom, których znasz pani z nazwiska. Jednym z tych dwóch przyjaciół jest Kortez Rocca de Togores, który kiedyś będzie ministrem[1], drugim książę Ossuna, który byłby już nim zapewne, gdyby chciał.
- ↑ Przepowiednia Aleksandra Dumas, nie długo się zisciła. Rocca de Togores został późniéj ministrem.