Rozbójnicy korzystali z jéj omdlenia dla rabunku, ale to wykonali z taką grzecznością, że łacno widać było iż starali się okazywać godnemi, pod każdym względem, opieki, jakiéj im udzielano.
Po skończonej operacyi, rozbójnicy skinęli na stangreta żeby jechał daléj.
Margrabina powróciła do zmysłów, uczuwszy turkot powozu.
Była zdrowa i nie uszkodzona, ale rozbójnicy zabrali jéj wszystko, aż do ostatniego reala; wszystko wzięli, aż do ostatniego klejnotu.
Margrabina, przybywszy do Madrytu, pośpieszyła zawiadomić księcia Ossuna o wypadku, jaki ją spotkał.
— Czy powiedziałaś im pani, że mam honor bydź twoim krewnym? zapytał Ossuna.
— Nic powiedziéć nie mogłam; omdlałam, odpowiedziała margrabina.
— Bardzo dobrze.
— Jak to, bardzo dobrze?
— Tak, rozumiem; wracaj do siebie, margrabino, i czekaj na wiadomości odemnie.
Ośm dni upłynęło, a obiecane przez księcia Ossuna wiadomości, nienadchodziły do margrabiny Santa C...
Dziewiątego dnia zaprosił ją krewny do siebie.
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/93
Ta strona została przepisana.