du, wystawiony na wściekłość Jakobinów, i głęboką politykę partji republikańskiej, gdy zrobisz takie postanowienie ze swej strony, będzie ono otwartem wypowiedzeniem wojny.
— A więc tak! niechaj będzie wojna, wydałem ją moim przyjaciołom, mogę ją wydać i nieprzyjaciołom moim.
— Najjaśniejszy Panie, w pierwszej masz dziesięć szans wygranej, w drugiej dziesięć przegranej.
— Czyż się nie domyślasz w jakim celu organizują te 20 tysięcy ludzi?
— Niech mi Wasza królewska mość użyczy dziesięciu minut czasu, a dowiodę, że nietylko wiem to, czego pragnę, ale nawet to, co później nastąpi.
— Mów pan, słucham.
I oparty o fotel, z głową na dłoni Ludwik XVI-ty słuchał.
— Najjaśniejszy Panie, ci, którzy wydali ten dekret, są zarówno nieprzyjaciółmi ojczyzny, jak i króla.
— Więc sam to widzisz... przerwał król, sam to przyznajesz!
— Powiem więcej, spełnienie tego dekretu sprowadzi wielkie nieszczęścia.
— Mów dalej... rzekł król.
— Minister wojny bardzo zawinił projektując zebranie 20-stu tysięcy w Paryżu, podczas gdy wojska nasze są słabe, granice ogołocone, kasy puste.
— O!... zawołał król, winnym jest bardzo!
— Nietylko winnym, lecz i nieprzezornym, co jeszcze gorzej! Nieprzezornością jest zbieranie w imię wygórowanego patrjotyzmu niekarnych tłumów, któremi pierwszy lepszy zuchwalec zawładnąć potrafi.
— O! to Żyronda mówi przez Servana.
— Tak!... odrzekł Dumouriez, ale nie Żyronda będzie z tego korzystać, Najjaśniejszy Panie.
— Czy może Umiarkowani?
— Ani pierwsi, ani drudzy, tylko Jakobini! Jakobini, którzy rozgałęziają się po całem królestwie i na 20 tysięcy
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1015
Ta strona została przepisana.