Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1019

Ta strona została przepisana.

my wszystkich sześciu, a wybierze, jeżeli to jest podobnem, ludzi nie należących do żadnych stronnictw.
— Nie, nie, rzekł król, chcę abyś pozostał pan, dobry Lacoste i Durathon także, ale uwolnijcie mnie od tych trzech buntowniczych śmiałków; gdyż cierpliwość moja już się wyczerpała.
— Rzecz jest niebezpieczną, Najjaśniejszy panie.
— A... pan cofasz się przed niebezpieczeństwem?... zapytała królowa.
— Nie, Najjaśniejsza pani!... odparł Dumouriez, muszę tylko podać moje warunki.
— Warunki?... wyrzekła wyniośle królowa.
Dumouriez skłonił się uniżenie.
— Mów pan!... rzekł król.
— Najjaśniejszy panie!... zaczął Dumouriez, jestem wystawiony na pociski trzech stronnictw, które dzielą Paryż. Źyrondyści, Umiarkowani i Jakobini napadają mnie na wyścigi; zdepopularyzowany jestem zupełnie, a ponieważ tylko na mocy opinji publicznej można się utrzymać z wpływem u rządu, mogę przeto być Ci użytecznym, Najjaśniejszy panie, pod jednym warunkiem.
— A ten jest?
— Aby mówiono głośno, Najjaśniejszy panie, że pozostałem wraz z dwoma moimi kolegami jedynie tylko dlatego, aby uświęcić dwa wydane dekrety.
— Ależ to niemożliwe!... zawołał król.
— Niepodobne, niepodobne!... dodała królowa.
— Więc odmawiacie Najjaśniejsi państwo?
— Największy mój nieprzyjaciel nie podałby mi tak twardych warunków, jak to pan uczyniłeś.
— Na słowo szlachcica, na mój honor żołnierza, mówię ci, Najjaśniejszy panie, iż uważam to za konieczne dla twego spokoju.
Potem zwracając się do królowej, dodał...
— Najjaśniejsza pani!... jeżeli jako nieustraszona córa Marji-Teresy nietylko gardzisz niebezpieczeństwem, lecz