Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1031

Ta strona została przepisana.

— Panowie!... rozpoczął, generał Gauvion zabity. Bóg Wynagrodził jego męstwo, pozwalając mu zginąć w obronie ojczyzny. Szczęśliwy, że nie jest świadkiem ciągłych, strasznych między nami niesnasek! Zazdroszczę mu!
Te kilka słów, powiedzianych wyniośle, lecz z głębokim smutkiem, wywarło wrażenie na Zgromadzeniu. Wiadomość o śmierci zwróciła myśli w inną stronę. Rozmyślano, czem Zgromadzenie może okazać swe współczucie rodzinie zmarłego i zgodzono się, że prezes w imieniu całego Zgromadzenia napisze list kondolencyjny.
Dumouriez po raz drugi zażądał głosu.
Wyjął memorjał z kieszeni, lecz zaledwie przeczytał tytuł, Żyrondyści i Jakobini zaczęli krzyczeć, aby mu przerwać czytanie.
Mimo to, pośród hałasu, przeczytał głosem donośnym i pewnym wstęp, w którym występował przeciwko stronnictwom i mówił o względach należnych ministrom.
Taka pewność siebie rozjątrzyła nawet mniej drażliwych słuchaczy.
— Patrzajcie go!... zawołał Gaudet, on się czuje tak pewnym swej władzy, iż ośmiela się rady nam dawać!...
— A dlaczegóżby nie?... odparł Dumouriez, zwracając się do przerywającego.
Powiedzieliśmy, kiedyś, że największą roztropnością we Francji jest — mieć odwagę. Dumouriez tedy zaimponował swoją, umilkli wszyscy, chciano go słyszeć.
Memorjał napisany był po mistrzowsku, jasno, zręcznie; mimo uprzedzeń dla ministra dwa ustępy i przyjęto oklaskami.
Lacuée, członek komitetu wojennego, wszedł na trybunę, żeby odpowiedzieć Dumouriezowi; wtedy ten z całym spokojem zwinął memorjał i schował go do kieszeni.
Żyrondyści zobaczyli ten ruch i jeden z nich zawołał: „Zdrajca! chowa memorjał i myśli z nim uciekać. Nie pozwólmy na to, odbierzmy, będziemy mieli dowód do zdemaskowania go zupełnie.