— Nie jestem już ministrem, odrzekł Dumouriez.
— Lecz na przedmieściach gromadzą się liczne tłumy.
— Idź pan po rozkazy do króla.
— Ależ to rzecz nagła.
— Śpiesz się pan zatem!.. Król tylko co przyjął ich dymisję.
— Pan de Romainvilliers pośpieszył do pałacu.
Dnia siedemnastego rano, Dumouriez zobaczył wchodzących do siebie panów Chambonnas i Lajard. Przyjęli oni od niego w imieniu króla tekę ministerjum spraw zagranicznych i wojny, a ośmnastego, król oczekiwał na pana Dumouriez, aby ukończyć z nim ostatnią pracę o rachunkowości i wydatkach sekretnych.
Gdy go zobaczono wchodzącego do pałacu, myślano, że przyjął na nowo miejsce i śpieszono mu winszować.
— Panowie... odparł, strzeżcie się, nie mówicie z człowiekiem na nowo wchodzącym. Idę właśnie zdać rachunki.
Opuszczono go natychmiast.
W tej chwili woźny oznajmił, iż król oczekuje pana Dumouriez w swoim gabinecie.
Król odzyskał spokój i całą swobodę. Czy spokój ten był dowodem hartu duszy, czy też tylko zwodniczej pewności siebie?...
Dumouriez zdawszy rachunki powstał.
— A więc, rzekł król, pośpieszysz pan teraz do armji marszałka Lucknera?...
— Najjaśniejszy Panie, z rozkoszą opuszczam to straszne miasto, smucąc się tem tylko jedynie, że zostawiam Waszą królewską mość w niebezpieczeństwie.
— W samej rzeczy... rzekł król z pozorną obojętnością, widzę grożące mi niebezpieczeństwo.
— Najjaśniejszy Panie!... dodał Dumouriez, nie przemawiam we własnym interesie; nie należąc do Rady, nie odpowiadam za nic, ale przez przywiązanie do Waszej kró-
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1037
Ta strona została przepisana.