Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1038

Ta strona została przepisana.

lewskiej mości, przez miłość dla ojczyzny, w imieniu wszystkiego co jest drogiem i świętem dla każdego człowieka, błagam cię, Najjaśniejszy Panie, nie obstawaj przy swojem veto, upór ten nie doprowadzi do niczego i będzie zgubą twoją!...
— Dość!... wyrzekł król z niecierpliwością, postanowienie moje jest niezłomnem!...
— Najjaśniejszy Panie, o!... Najjaśniejszy Panie!... zawołał Dumouriez, powiedziałeś to samo w obecności królowej, powiedziałeś w tym samym pokoju, gdyś mi obiecał zatwiedzić dekret.
— Zbłądziłem, jeżelim to panu obiecywał i bardzo tego żałuję.
— Najjaśniejszy Panie! powtarzam ci to raz jeszcze, ostatni raz mam zaszczyt widzieć cię, więc proszę wybaczyć mi moją otwartość; mam pięćdziesiąt trzy lat doświadczenia, nie wtedy to, gdyś mi obiecał zatwierdzić dekret, źle postąpiłeś Najjaśniejszy Panie: nie wtedy, ale dziś, gdy odmawiasz spełnienia obietnic twoich. Nadużywają twego zaufania Najjaśniejszy Panie, doprowadzają cię do wojny domowej w której ulec musisz, a historja żałując cię, wyrzucać ci jednak będzie, żeś był przyczyną nieszczęść Francji!...
— Jakto panie!... utrzymywałbyś, że mnie będą obwiniać o nieszczęścia Francji?...
— Tak, Najjaśniejszy Panie.
— Toć Bóg mi świadkiem, iż tylko jej szczęście jest moim celem.
— Nie wątpię, Najjaśniejszy Panie; lecz winieneś Bogu rachunek, nie tylko z dobrych intencyj, ale także i z rozumnego ich spełnienia. Wasza królewska mość chce ocalić religję, a dąży właśnie do jej zniweczenia, księży wymordują, a twoja korona rozbita nurzać się będzie w krwi twojej, królu... w krwi królowej, a może i w twych własnych dzieci!... Ah, królu mój!... królu mój!... wołał Dumouriez łkając i przyciskając do ust rękę Ludwika.