W czerwcu dnieje bardzo wcześnie. O piątej rano stały już szeregi uszykowane.
Tym razem rozruch był zorganizowany.
Tłumy miały przywódców, słuchały ich, miały wyznaczone miejsca, miały nazwy i chorągwie.
Santerre jechał konno ze sztabem, wybranym z mieszkańców przedmieścia.
Billot nie opuszczał go ani na chwilę; można było myśleć, iż jakaś tajemna władza czuwać mu nad nim poleciła.
Zbiorowisko podzielono na trzy oddziały.
Pierwszym dowodził Santerre.
Drugim Saint-Huruge.
Trzecim Théroigne de Méricourt.
Około jedenastej rano, na skutek rozkazu, przyniesionego przez jakiegoś nieznanego człowieka, zakołysała się cała ta masa.
W chwili wyruszania z placu Bastylji, liczyła około dwudziestu tysięcy ludzi dzikich, niezwyczajnych, strasznych!
Bataljon Santerra był najlepiej wyekwipowanym. Miał znaczną liczbę mundurów, miał pewną ilość strzelb i karabinów.
Dwa oddziały inne, była to armja, złożona z ludu w łachmanach, blada i wynędzniała; cztery lata głodu i trzy rewolucje, wybiły na niej swe piętno!
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1046
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XV.
DZIEŃ 20-ty CZERWCA.