To też król zgodził się przyjąć deputację, złożoną z dwudziestu osób.
Lud nie myślał nigdy o wejściu do Tuilerjów, sądził, że wejdą tam tylko deputowani, a on tymczasem defilować będzie pod oknami.
Wszystkie swoje chorągwie i groźne na nich napisy, pokaże przez okna królowi i królowej.
Bramy zamkowe szczelnie były pozamykane. Na dziedzińcu i w ogrodzie Tuilleries stały trzy pułki piechoty, dwa oddziały żandarmów, kilka oddziałów gwardji narodowej i cztery armaty.
Rodzina królewska wiedziała o tem i zdawała się być spokojną.
Lud bez żadnych złych zamiarów zażądał otworzenia bramy, wychodzącej na taras Umiarkowanych.
Oficerowie dyżurni odmówili uczynienia zadość temu żądaniu bez wiedzy króla.
Natenczas, trzej oficerowie municypalni oświadczyli, iż pragną zobaczyć się z Jego królewską mością dla otrzymania pozwolenia.
Zgodzono się na to.
Montjoye, autor pamiętników Marj i-Antoniny, zachował ich nazwiska.
Byli to: Bucher-René, Bucher-Saint-Sauveur i Mouchet.
Mouchet, był to sędzia pokoju z Marais, był małym, pokrzywionym, zgarbionym, karłem, z ogromną trójkolorową szarfą.
Zostali wpuszczeni do zamku i zaprowadzeni do króla.
Mouchet przemówił pierwszy:
— Najjaśniejszy Panie!... rzekł, zebranie ludu idzie pod opiekę prawa, nie trzeba go się zatem obawiać. Spokojni obywatele chcą wnieść podanie do Zgromadzenia, chcą obchodzić święto obywatelskie, na pamiątkę wykonanej przysięgi na posiedzeniu „Jeu de pomme“ 1789 roku. Obywatele ci, chcą przejść przez taras Umiarkowanych, ale krata jest
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1049
Ta strona została przepisana.