Człowiekiem tym był doktór Gilbert.
Zjawiał się on, że tak powiemy, perjodycznie w tych wielkich, gwałtowych zmianach rozgrywającego się dramatu.
— Ah doktorze! Co się tam dzieje?... zapytali jednocześnie król i królowa.
— Najjaśniejszy Panie, motłoch owładnął zamkiem i żąda widzenia się z tobą.
— O!... zawołały razem królowa i księżna Elżbieta, nie opuścimy cię, Najjaśniejszy Panie.
— Najjaśniejszy Panie!... rzekł Gilbert, czy zechcesz udzielić mi na godzinę praw, jakie przysługują kapitanowi statku podczas burzy?
— Daję ci je, oświadczył król.
Nagle komendant gwardji narodowej, Acloque, stanął na progu, blady, lecz zdecydowany bronić tronu, aż do ostatniej kropli krwi.
— Panie!... zawołał Gilbert, oto król gotów jest iść za tobą, miej o nim staranie.
Poczem zwracając się do króla, dodał;
— Idź, Najjaśniejszy Panie, idź!
— A ja! zawołała królowa, ja chcę pójść za mężem moim!
— Ja za bratem;... dorzuciła księżna Elżbieta.
— Idź, księżno, za bratem... rzekł Gilbert, lecz ty, Najjaśniejsza Pani, zostaniesz.
— Panie!... zawołała królowa.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1053
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XVI.
W KTÓRYM KRÓL POZNAJE, IŻ NIE BĘDĄC JAKOBINEM, MOŻNA WŁOŻYĆ CZAPKĘ CZERWONĄ.