Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1060

Ta strona została przepisana.

z zamiarem zamordowania go, a widok tego niespodziewanego majestatu, zrodzonego pośród grozy niebezpieczeństwa, wytrącił im sztylet z ręki.
Ludwik XVI przechodził chwile męczeństwa, widziano tego królewskiego Ecce Homo z czerwoną czapką na głowie.
I oto, co nastąpiło. Idea rewolucyjna sądziła, wyważając bramy Tuilierów, że znajdzie tam zaledwie cień słaby i niepewny gasnącej monarchji, a ku wielkiemu zdziwieniu, znalazła żywą i czuwającą wiarę średnich wieków. I widziano przez chwilę dwie zasady, patrzące sobie oko w oko. jednę zachodzącą, drugą wschodzącą, jakby dwa słońca na niebie, z których jedno weszło, zanim drugie znikło z horyzontu! Lecz tyle było wielkości i blasku w jednem, jak i w drugiem, tyle wiary w wymaganiach ludu, ile w oporze monarchji.
Rojaliści triumfowali, zwycięstwo było po ich stronie.
Przynaglany gwałtem do posłuszeństwa dla Zgromadzenia, król zamiast zatwierdzić jeden dekret, jak to miał zamiar uczynić, przeczuł, że niezbyt wiele zaryzykuje, jeżeli położy swoje veto na obydwóch.
Zresztą, w tym fatalnym dniu 10-go czerwca, władza i godność królewska tak nisko upadły, że władza jakby utknęła na dnie przepaści i pozostał jej jeden tylko środek — podnieść się.
Rzeczywiście, zdawało się, że taki obrót rzeczy biorą.
Dnia 21-go Zgromadzenie oznajmiło, iż wzbronione zostają wszelkie zebrania obywateli uzbrojonych. Było to nietylko zaparciem wczorajszej działalności, lecz co więcej jeszcze, potępieniem.
Dnia 20-go wieczorem, gdy się już wszystko uspakajać zaczęło, przybył do Tuilerów Pétion.
— Najjaśniejszy Panie... rzekł... w tej dopiero chwili dowiedziałem się o położeniu Waszej królewskiej mości.
— To bardzo dziwne... powiedział król... przecie to tak długo już trwa!
Nazajutrz konstytucyjni, rojaliści i umiarkowani zażądali od Zgromadzenia, ażeby ogłosiło prawo wojenne.