Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1061

Ta strona została przepisana.

Wiadomem jest, co nastąpiło 17-go lipca, po pierwszem ogłoszeniu tego prawa na polu Marsowem.
Pétion pobiegł do Zgromadzenia.
Opierano żądanie na nowych zbiegowiskach ludu.
Pétion upewniał, że te zbiegowiska wcale nie istniały, ręczył za spokojność Paryża. Ogłoszenie prawa wojennego zostało odrzucone.
Po wyjściu z sesji, około ósmej godziny wieczorem, Pétion udał się do Tuilerów, aby uspokoić króla co do stanu Paryża. Towarzyszył mu Sergent sztycharz, szwagier Marceau, członek rady miejskiej i jeden z zawiadowców policyjnych. Dwóch, czy trzech urzędników ratusza przyłączyło się do nich.
Gdy przechodzili przez plac Karuzelu, znieważeni zostali przez kawalerów St. Ludwika, potem przez gwardje narodowe. Pétion był osobiście atakowany; Sergent mimo wstęgi, uderzony został w piersi i twarz i przewrócony.
Marja-Antonina spojrzała na niego wzrokiem, jakim tylko Marja-Teresa rzucać umiała. Były to dwie błyskawice straszne, piorunujące, pełne pogardy i nienawiści.
Król wiedział już, co zaszło w Zgromadzeniu.
— Więc to pan... rzekł król do Pétiona... pan utrzymuje, że spokój w stolicy przywrócony?
— Tak, Najjaśniejszy Panie, lud uczynił do Waszej królewskiej mości podanie i jest zadowolony i spokojny.
— Przyznaj pan... mówił król wyzywająco, przyznaj, że dzień wczorajszy był wielkim skandalem, a władza miejska nie postąpiła ani tak, jak powinna, ani tak, jak mogła.
— Najjaśniejszy Panie, władza miejska postąpiła jak była powinna i opinja publiczna ją osądzi.
— Powiedz pan: naród cały.
— Władza miejska nie obawia się sądu całego narodu.
— A w tej chwili, jakiż jest stan Paryża?
— Miasto spokojne, Najjaśniejszy Panie.
— Nieprawda.