Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1065

Ta strona została przepisana.

— To jeszcze nie wszystko!... zawołał Vergniaur, generał ten porzucił swe stanowisko przed nieprzyjacielem; jemu to, a nie zwyczajnemu generałowi brygady, którego na swem zostawił miejscu, powierzono dowóctwo armji. Dowiedzmyż się, czy opuścił wojsko bez pozwolenia, a jeżeli tak jest, niech go aresztują i uwiężą jako zbiega.
— To było również celem i mego żądania... powiedział Gaudet, popieram wniosek Vergniauda.
— Popieramy, popieramy wszyscy!... krzyczała Zyronda.
— Potrzeba głosować!... podjął Gensonné.
Pokazało się, że przyjaciele Lafayette’a posiadali większość dziesięciu głosów.
Podobnie jak Pétion, Lafayette po wyjściu ze Zgromadzenia, udał się do króla.
Przyjęto go z uprzejmą twarzą, lecz z sercem rozranionem.
Lafayette poświęcił dla króla więcej, niż życie, poświęcił mu swoją popularność.
I to poraź już trzeci składał on im ten królewski dar drogocenny. Pierwszy raz w Wersalu, 6-go października, drugi raz, na polu Marsowem 17-go lipca, a dziś poraz trzeci.
Lafayette miał jeszcze jedną nadzieję i śpieszył do króla, ażeby ją zwiastować: odbędzie wraz z królem przegląd gwardji narodowej i nie można wątpić, że obecność króla i dawnego dowódcy wywoła zapał, z którego korzystając, Lafayette, uda się na Zgromadzenie narodowe i opanuje Żyrondystów, król zaś przy powszechnym zamęcie wyjdzie z miasta do obozu Maubeuge.
Był to krok śmiały, lecz przy obecnym nastroju umysłów prawie pewny.
Na nieszczęście, o 3-ej rano Danton przybył do Pétiona i uprzedził go o spisku.
O świcie Pétion zabronił przeglądu wojsk.
W chwili, kiedy miała się odbyć rewja, Lafayette opuszczał Paryż i powracał do swej armji, nie tracąc jednak nadziei, że mu się uda ocalić monarchę.