Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1066

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XVIII.
VERGNIAUD BĘDZIE MÓWIŁ.

Wątpliwe zwycięstwo Lafayetta wraz z otrzymaną dymisją, miało szczególne następstwa.
Rojaliści zostali pognębieni, mniemana zaś porażka Żyrondystów wzmocniła ich jeszcze, bo im ukazała przepaść, nad którą stali.
Gdyby cokolwiek mniej było nienawiści w sercu Marji-Antoniny, Żyronda możeby już nie istniała w tej chwili.
Należało się śpieszyć, aby dwór nie miał czasu się spostrzec, jak wielki błąd popełnił.
Należało wzmocnić i do właściwego biegu przywrócić rewolucję, która przed chwilą zboczyła z drogi.
Każdy szukał i każdy sądził, że znalazł odpowiedni środek, a gdy środki te roztrząsano, pokazało się, że są niestosowne i musiano ich zaniechać.
Pani Roland, dusza partji, chciała, aby zelektryzowano Zgromadzenie, lecz któż miał tego dokonać?
Vergniaud.
Lecz co robił Achilles pod swym namiotem, a raczej ten Renaud, zabłąkany w ogrodach Armidy?
Kochał.
Trudno jest nienawidzieć, gdy się kocha.
Kochał piękną panią Simon Candeille, aktorkę, poetkę, artystkę-muzyka. Jego przyjaciele szukali go czasami po kilka dni i znajdowali nareszcie u nóg cudnej kobiety, z głową na jej kolanach, ręką poruszającego drżące struny harfy.