Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1073

Ta strona została przepisana.

skończonej mszy, iż przyjaciele króla winni się zebrać zbrojnie w pobliskiej kaplicy.
Pięciuset chłopów stanęło na pierwsze wezwanie.
Powstanie Szuanów zaszczepione było w Wandei i Bretanji i zaczynało kiełkować.
Nakoniec ze wszystkich prawie departamentów nadchodziły adresy kontr-rewolucyjne.
Niebezpieczeństwo było wielkie i straszne, tak wielkie, że już nie ludziom, lecz ojczyźnie groziło.
Z ust też do ust przechodziły słowa: „Ojczyzna w niebezpieczeństwie“.
Zgromadzenie wyczekiwało.
Chabot i Grangeneuve powtarzali: „Za trzy dni Vergniaud będzie mówił“.
I liczono upływające godziny.
Ani pierwszego, ani drugiego dnia Vergniaud nie pokazał się w Zgromadzeniu.
Trzeciego dnia każdy przybywał ze drżeniem.
Ani jednego deputowanego nie brakowało, trybuny były przepełnione.
Ostatni wszedł Vergniaud.
Szmer zadowolenia przebiegł po zebranych, trybuny przyklasnęły, jak to czyni parter, przy wejściu ulubionego aktora.
Vergniaud podniósł głowę, aby zobaczyć kogo oklaskiwano, lecz gdy się oklaski zdwoiły, zrozumiał, iż to jego witano.
Vergniaud miał naówczas trzydzieści trzy lat zaledwie. Charakter jego był marzący i leniwy; genjusz jego tonął w gnuśności; zapalony był tylko do uciech, jakby się śpieszył zrywać całemi rękami kwiaty młodości, której wiosna miała trwać krótko! Kładł się późno i nie wstawał przed południem. Każdą mowę przygotowywał trzy, lub cztery dni, wygładzał ją, polerował, zaostrzał, jak żołnierz broń swoją przed bitwą. Jako mówca, był to dzielny szermierz, pociski, które rzucał, świetnie były obmyślane i przyjmowane z za-