sobienia. Okrzyki: „Niech żyje Pétion!” — rozlegały się ze wszystkich stron. Król i królowa mogli nawet czytać zatknięte na kapeluszach słowa: „niech żyje Pétion!“ Potwierdzało to ich upadek, a triumf nieprzyjaciela.
Król, przybywszy na Pole Marsowe, wysiadł z powozu, usiadł po lewej stronie prezesa Zgromadzenia i wraz z nim szedł ku ołtarzowi ojczyzny.
Królowa musiała pozostać sama, aby wraz z dziećmi wejść na trybunę, przeznaczoną dla niej. Zatrzymała się, i prowadziła króla wzrokiem.
U stóp ołtarza skupił się tłum tak wielki, że król zniknął pośród niego.
Królowa przeraźliwie krzyknęła i chciała rzucić się za nim, lecz ukazał się już na stopniach ołtarza.
Pomiędzy symbolami zwyczajnemi na takich uroczystościach, jak: Sprawiedliwość, Siła, Wolność, był jeszcze jeden, który wyglądał strasznie tajemniczo. Okryty był krepą, a niósł go człowiek w czarnym ubiorze, w wieńcu z cyprysu.
Ten straszny symbol przykuł do siebie oczy królowej.
Uspokojona o króla, który stał u ołtarza ojczyzny, patrzyła ciągle na ponure zjawisko.
Nakoniec z wielkim wysiłkiem spytała:
— Kto jest ten człowiek czarny z cyprysem nad czołem?
— Głos, na który zadrżała, odpowiedział:
— To kat.
— A cóż on trzyma w ręku pod krepą? — pytała dalej królowa.
— Topór Karola I-go.
Królowa odwróciła się, blednąc. Zdawało jej się, że ten głos już słyszała dawniej.
I nie myliła się. Ten, co jej odpowiedział, był to człowiek z zamku Tayverney, z mostu Sévres, z powrotu z Varennes; był to Cagliostro!
Królowa krzyknęła i padła zemdlona na ręce księżnej Elżbiety.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1083
Ta strona została przepisana.