Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1087

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXII.
MARSYLJANKA.

To, co uspokajało królowę, powinno ją było raczej przestraszać, a mianowicie manifest księcia brunświckiego.
Manifest ten, który miał dopiero wrócić do Paryża dwudziestego szóstego lipca, zredagowany był w Tuileries i wyszedł stamtąd w pierwszych dniach tegoż miesiąca. Zobaczmy co w tej chwili, gdy dwór układał ten manifest nierozsądny, działo się w Strasburgu.
Strasburg, jedno z naszych miast najbardziej francuskich: może dlatego, że właśnie przestał był austrjackiem, Strasburg, jedna z naszych najsilniejszych warowni, miała, jakeśmy to powiedzieli, nieprzyjaciela u bram.
W Strasburgu od sześciu miesięcy, to jest od chwili, gdy zaczęto mówić o wojnie, zbierały się owe młode bataljony ochotników z umysłem zapalnym i patrjotycznym.
Ochotnicy wyjeżdżali partjami, aby zaciągnąć się do szeregów armji rewolucyjnej.
Przy jednym z odjazdów, więcej uroczystym, bo liczniej szym, mer Strasburga, Dietrich, zacny patrjota, zaprosił dzielnych ochotników do siebie na ucztę, aby się zbratali z oficerami gwardji narodowej.
Pomiędzy zaproszonymi, znajdował się młody i szlachetny Rauget-de-l’Iisle z Franche-Comté, przyjaciel domu Dietricha.
Poeta i muzyk, dawał na fortepianie niekończące się ni-